Latarka Led Lenser X21
X21 to najnowsze i najbardziej monumentalne dzieło tej firmy. W dniach, w których chińscy producenci rzucili się na najnowsze diody walcząc o uzyskanie 900 lumentów LL poszedł krok dalej i postanowił przebić się przez 1000. I zrobił to na własny, niepowtarzalny sposób.
Nie jest to latarka kieszonkowa, ba – jej gabaryty wykluczają nawet troczenie do osprzętu. To ogromna latarka dla ludzi, którym rozmiar nie robi większej różnicy, w zamian oczekują dużej jasności i długiego czasu pracy. X21 to akurat zapewnia. A jak?
Zasięgdo 535 m
Ilość Lumenów: 1000 lumenów
Pobór prądu: 120 Wh
Włącznik: na korpusie
W zestawie: pasek na ramie, baterie
Zasilanie: 4 x R20
Obudowa: aluminium utwardzane
Długość: 395 mm
Waga z bateriami: 1488 g
Czas świecenia: do 244 godz
Dioda: 7x High End Power LED
Wodoodporna: tak
Pierwsze wrażenie na temat produktu najczęściej uzyskujemy gdy stykamy się z opakowaniem. Są latarki luzem, w blistrach, w kartonikach, czasami w drewnianych puzdereczkach. Led Lenser to zazwyczaj kartoniki. Jednakże X21 zyskał oprawę równie wyróżniającą się jak on sam. Dostarczany jest…w sporej, plastikowej walizeczce.
W środku znajdziemy naszego potwora, cztery baterie dostarczane przez producenta oraz taśmę na ramię. Wszystko mocowane na wcisk, można z tym biegać i nic nie będzie się kolebotać. O ile w pierwszej chwili taśma może wydawać się abstrakcyjnym pomysłem to po załadowaniu baterii i chwyceniu latarki zaczyna się z pokorą przyznawać rację producentowi – taśma ma sens.
Zasilana czterema bateriami w rozmiarze D (R20) tuba budzi respekt u ludzi przyzwyczajonych do małych, podręcznych latarek. Warto dodać, że wykonanie jest naprawdę doskonałe. Mimo mocnej sprężyny stabilizującej bardzo ciężki układ zasilania świetnie wykonane gwinty pozwalają zdjąć nakrętkę bez zacięć i niepożądanych oporów. Moletowanie jest optymalne – trzyma się dobrze i pewnie, ale nie zdziera naskórka. Wykończenie detali na najwyższym poziomie.
Natomiast największe wrażenie robi ogromna głowica. Led Lenser zastosował zaskakujące rozwiązanie. Firma nigdy nie słynęła z ochoczego sięgania po najnowsze diody na rynku. Stąd też SSC P7 czy najnowszy Cree MC-E na pewno jeszcze jakiś czas nie zagoszczą w ich produktach. Zdecydowano się zastosować rozwiązanie innego rodzaju – tzw. prysznic. No, prawie prysznic, bo „tylko” na 7 diodach Cree Q5. Trzeba przyznać, że mimo nietypowego pomysłu wykonanie jest „poważne”. Każda dioda ma niezależną optykę. Cała osada soczewek zamocowana jest do wspólnego pierścienia, pierścień ten zaś… tak – jest Speed Focus!
Oczywiście nie ma mowy, żeby używać go równie wygodnie jak w modelach serii P, bez dwóch rąk się nie obejdzie.
Głowica od strony tuby jest żebrowana, więc nie ma obaw o odprowadzanie ciepła z zespołu optycznego. Dodawszy do tego fakt, że diody nie są przesterowane można być spokojnym o ich żywotność.
Towar fabrycznie nowy zapakowany w estetyczne pudełko objęty dwuletnią gwarancją producenta. |
|
Data dodania produktu: 04 lipiec 2011. |
|
|